Zakwasy po treningu – dobrze czy źle?
Część trenujących uważa, że jeśli po zakończonych ćwiczeniach nie pojawiają się zakwasy, to trening był słaby i mało efektywny. Tymczasem, osoby mocniej wytrenowane mają zdecydowanie bardziej wytrzymałe włókna mięśniowe i ciężej jest je uszkodzić, stąd odczuwanie zmęczenia mięśni jest u nich znacznie mniejsze.
Brak bolesności wcale nie oznacza, że trening nie był efektywny. Każdy sportowiec zdaje sobie sprawę, że zakwasów należy unikać jeśli w planach jest kilka sesji treningowych w ciągu tygodnia, które ciężko będzie efektywnie wykonać z dużą bolesnością mięśniową.
Często zdarza się, że zakwasy spowodowane są złą rozgrzewką przed wysiłkiem, bądź jej brakiem. Układ krążenia musi dostać impuls do sprawniejszego i szybszego transportu krwi, a co za tym idzie – tlenu do mięśni. Zarówno ścięgna, stawy, jak i mięśnie, pod wpływem rozgrzewki stają się bardziej elastyczne, a tym samym bardziej odporne na wysiłek.
Oczywiście, by mięsień się rozwijał musi dojść do “uszkodzenia” włókien mięśniowych, ale szczególnie silne zakwasy, bóle typu DOMS, są oznaką przede wszystkim przeciążenia organizmu. Powszechnie uważa się, że zakwasy dobrze jest rozruszać, ale nie poprzez intensywny trening, lecz spokojny wysiłek, mający na celu rozgrzanie i rozciągnięcie spiętych mięśni, polepszenie ich ukrwienia oraz regenerację. Świetnie sprawdzi się w tym przypadku pływanie, bądź spokojne ćwiczenia mobility.