Wielu mężczyzn mając do dyspozycji mnóstwo czasu i nic lepszego do roboty uzyskuje w więzieniu świetną sylwetkę. Tracą ją jednak już kilka miesięcy po wyjściu na wolność. To nie są tacy ludzie, którzy na wolności zapisują się „klubu zdrowego stylu życia”. Mają inne problemy – uzależnienia, zdobycie pieniędzy na utrzymanie dziecka, bezrobocie itd. Widziałem ich wielu, jak wracali za naruszenie warunków zwolnienia i musieli zaczynać swój trening od początku.
Ja po czterech latach praktyki byłem w stanie unieść na ławce 140 kg przy wadze 84 kg – do czasu, gdy wysunęły mi się trzy dyski i musiałem zakończyć swoją ciężarową karierę.
Patrząc na potężnie zbudowanych wieloletnich więźniów można zrozumieć, dlaczego prawicowi działacze chcą zakazu tego typu ćwiczeń w wiezieniach. Jednak z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że dyscyplina i oddanie, jakiego wymaga podnoszenie ciężarów wraz z wynikającą z niego pewnością siebie, czynią ludzi lepszymi. Być może dodają im trochę próżności, ale dzięki temu ci ludzie mają na koncie przynajmniej jakiś sukces.
Wielu więźniów to byli narkomani, wielu ma niską samoocenę w efekcie dorastania w biednych, niewykształconych rodzinach. Podnoszenie ciężarów pomaga im zobaczyć lepszą wersję siebie, daje im konkretny sukces w miejscu, które ma za zadanie zdegradować i umniejszyć człowieka.
Źródło: www.fitnessandpower.com